Ruszyłyśmy z Wrocławia o 01:40 polskim busem. Nie ukrywam, że taka nocna podróż jest niesamowicie męcząca. Szczególnie wtedy, gdy po całych 7 godzinach spania na siedząco trzeba ruszyć na całodzienne bieganie po wielkim mieście. Ale było warto, naprawdę :).
Jako pierwszą odwiedziłyśmy redakcję. Miejsce, które mnie osobiście bardzo ciekawiło. Dlaczego? W przyszłości, po zakończeniu studiów, właśnie w takim miejscu chciałabym pracować. Łączyć przyjemne z pożytecznym. Gazeta lifestylowa to właśnie to co mnie kręci i jest takim małym celem, do którego będę dążyć. Ale wracając do samego miejsca. Miejsce samo w sobie nie jest duże, jakby się wydawało oglądając filmy czy seriale pokazujące redakcje, gdzie tworzy się czasopisma dla kobiet. Małe, ale bardzo przyjemne miejsce z młodymi, sympatycznymi ludźmi. Miałyśmy okazję odwiedzenia działu mody i porozmawiania z ludźmi, którzy ten dział na co dzień dla nas tworzą. Dużo ciuchów, ale także dużo pracy, którą Ci ludzie co dziennie wkładają w to, abyśmy były zainteresowane kiedy raz w miesiącu weźmiemy do rąk najnowszy numer Elle. Czytacie?:)
Następny punkt wycieczki - Wyższa Szkoła Artystyczna. Prawdziwy raj dla makijażystów i tych, którzy pasjonują się charakteryzacją. Szkoła malutka z rodzinna atmosferą. Każdy z każdym się zna, ale to właśnie jest super. Już na samym wejściu można było nacieszyć oko niesamowitymi pracami studentów. Maski, wąsy, suknie - wszystko zrobione od podstaw własnoręcznie, z materiałów, które nawet by się nam nie przyśniło, że mogą być częścią sukni jak z wybiegu. Po zapoznaniu się z dziełami uczniów, a także ofertą uczelni udałyśmy się na mały warsztat tworzenia, uwaga uwaga.. rany postrzałowej oraz rany ciętej :) Ktoś chętny na mały make-up?;)
Chwila odpoczynku, szybki obiad i biegniemy, moim zdaniem, do najlepszego miejsca z całego wyjazdu. Kryolan City. Na samym początku chciałabym podziękować wszystkim Paniom, z którymi miałyśmy okazję się spotkać. Z tak miłymi ludźmi na prezentacji firmowej jeszcze się nie spotkałam. Nie dość, że poświęciły nam swój czas to jeszcze przywitały niesamowicie miło i gościnnie. Po 7 godzinach jazdy, kilku następnych godzinach biegania po mieście, zostałyśmy uraczone kawą, herbatą, owocami, ciastkami i niesamowitą uprzejmością. W końcu trochę się zregenerowałyśmy. Na dodatek, mogłyśmy nacieszyć oczy masą kosmetyków. Myślę, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Z marką wcześniej nie miałam do czynienia. Po spotkaniu wiem, że zakupię coś dla siebie. Kosmetyki dla wizażystów, z bardzo dobrymi opiniami, a cena jak za te wszystkie drogeryjne "zwyklaki". Wszystko mogłyśmy wypróbować na sobie. Dużo zabawy, śmiechu, a także wiedzy kosmetycznej, którą na pewno nie raz wcielę w życie. Piętro niżej znajduję się sklep, gdzie możemy zakupić wszystko czego potrzebujemy. Dobra wiadomość dla Wrocławianek - w naszym mieście mamy dystrybutora, więc tak samo jak Warszawianki, możemy bez problemu zakupić coś dla siebie :)
Bardzo fajne zdjęcia i obszerny opis :)
OdpowiedzUsuńP.S Ładna psinka :)
Pozdrawiam
Kryolan City wygląda na miejsce iście fantastyczne :D też chyba by mnie najbardziej zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńHej ;) gdzie kupiłaś buty? ;)) i za ile, jeśli można spytać;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Pola
Na wrocławskim targu, ale takie same są też w Pull&Bear (a przynajmniej były)
Usuńna Zielińskiego? ;))
OdpowiedzUsuńtak :)
Usuńbardzo Ci dziękuję za odpowiedź ;))
Usuńwidać,że te 13 godzin fajnie spędzone:)!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu :) Musiało być fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie do obserwowania i komentowania :*